Wyruszamy do kościólka p.w. św. Andrzeja Boboli.
Udaje się nam dostać do środka dzięki uprzejmości pana z Rady Parafialnej (chyba).
W kościółku mnóstwo polskich pamiątek wśród nich wizerunek Matki Boskiej Kozielskiej.
Przez Ravenscourt Park spacerkiem wędrujemy do POSKu.
Mamy ochotę na polski lunch więc zamawiamy pierogi z mięsem (smakują rewelacyjnie), żywiec oraz na deser kremówkę (jedną do wspólnej degustacji – bo więcej nie jesteśmy w stanie zjeść).
Następny punkt programu – Willesden Green. Nasza dawna oaza i serdeczny azyl w domu nieżyjącego już niestety wujostwa. Domek wygląda jak dawniej, za to w okolicy zmiany – meczet przybyłych z Pakistanu wyznawców islamu.