Oxford Street - odwiedzamy parę sklepów. Nagle rozpętuje się niesamowita ulewa więc przeczekujemy pod zadaszeniem jednego z ogromnych magazynów. Potem lunch u Marksa i Spencera - kanapka i kubek american coffee.
Łapiemy autobus w kierunku Trafalgar Square. Sadowię się na pięterku - na samym przodzie - to dla mnie frajda - z góry świetne widoki.
Z Trafalgar Square spacerem wędrujemy nad Tamizę.
Nowości dla mnie to pomnik „The Women of Word War II” na Whitehallu oraz monument „the Battle of Britain” na nabrzeżu Tamizy. Na pomniku nazwiska osób poległych – między innymi sto kilkadziesiąt nazwisk polskich.
Wracamy pociągiem do domu.
Wieczorem - małe party urodzinowe cioci - szampan, indyjskie orzeszki i wspaniałe (chociaż lepsze byłoby mniej słodkie) bezowe ciasto od Marksa i Spencera.