Po śniadaniu wyjeżdżamy z Shigatse do Lhasy.
W drodze chłoniemy widoki - to nasz ostatni dzień w Tybecie, bo jutro rano lecimy już do Chengdu.
Nasuwa siÄ™ zatem parÄ™ refleksji.
Tybet - rozległe przestrzenie, wysokie góry, ośnieżone szczyty, niesamowite klasztory często przytulone do zboczy, czorteny w różnych - czasami niespodziewanych miejscach - magiczna kraina, którą chciałam zobaczyć, dotknąć, poczuć...
Oczywiste jest,że kilkudniowy pobyt nie wystarcza - trzeba by było tu spędzić co najmniej kilka tygodni, miesięcy, lat. Ale przynajmniej mam pojęcie jak dawna Szangri la wygląda.
Surowy klimat, surowe warunki bytowania, bieda i niedostatek. I jednocześnie niezwykła duchowość Tybetańczyków, niezwykłe klasztory pełne wspaniałych rzeźb, malowideł i innych ozdób...
No i widoki na Dach Åšwiata...