O 5 pobudka i o 6 ruszamy w daleka drogę (około 580 km) do Bahir Dar.
Po paru godzinach widać z drogi Nil Błękitny. Zatrzymujemy się na krótko, by zrobić zdjęcia; most - obiekt strategiczny - trzeba uważać, bo może być nieprzyjemnie jak strażnicy przyłapią.
Przed 11 - pierwszy postój piwno-konsumpcyjny. Nasz busik wzbudza ciekawość i otacza nas spora grupa młodych ludzi. Przelotne rozmowy i dalej w drogę.
Po 2 godzinach zatrzymujemy się w Debre Markos. Połowa drogi za nami. W Shebel hotel zamawiam shiro (etiopska specjalność) i espresso. Och, to espresso ratuje niemal życie - zmęczonych długą uciążliwą drogą stawia na nogi.
Do celu docieramy około 17.30. Po 10 godzinach jazdy (nie licząc przerw konsumpcyjnych).
Hotel Ghion - pięknie położony wśród drzew i nad brzegiem jeziora Tana.
Mamy pecha - w naszym pokoju bojler jest zepsuty - nie ma ciepłej wody. Zimny prysznic w tych okolicznościach to średnia przyjemność.
Kolacja elegancka - tilapia (ryba z jezioraTana- miejscowa specjalność) i etiopskie wino Gouder. I ryba i wino bardzo smaczne.
A my profilaktycznie wysmarowani antykomarowo.
Noc byłaby świetnym odpoczynkiem, gdyby nie poranne śpiewy muezina (z głośnika)
z okolicznego meczetu.