Przed 12 krótki przystanek przy przydrożnej restauracji.I dalej w drogę - krajobraz staje się bardziej górzysty i skalisty.
O 12.30 docieramy do Tinerhir.
W dole szerokiej doliny widać miasto i mnóstwo plantacji(?) palm. Obowiązkowe fotografowanie plenerów. I dalej.
O 13.20 docieramy do Gorges du Todra w Atlasie Wysokim. Ściany wąwozu o wysokości 300m, dołem leniwie płynie rzeka.
Zatrzymujemy się w wąwozie. Spacerujemy, zaglądamy do restauracji, fotografujemy. Upał tu nie doskwiera, jest czas na lunch i relaks.
Po godzinie ruszamy autokarem do miasteczka (jazda w dół). Następny punkt programu - wytwórnia dywanów berberyjskich i poczęstunek - bardzo mocna, bardzo aromatyczna herbata z miętą. Marokański specjał.
Prezentowane dywany - to prawdziwe dzieła sztuki rzemiosła; przebogate wzornictwo i kolorystyka. I o dziwo - mają geometryczne (całkiem "nowoczesne") wzory zupełnie niepodobne do tych dobrze znanych perskich czy tureckich.
Po niemal godzinie (niektórzy dokonują zakupów) opuszczamy wytwórnię. Pogoda płata figle - jest mokro - widać solidnie popadało w czasie naszej herbatki.
Przy autokarze jakaś scysja kierowcy z miejscowym policjantem; wymiana zdań, z której niewiele rozumiemy tylko domyślamy się, że chodzi o...mandat. Wreszcie przed 16. ruszamy.