O 18. już w hotelu po całodziennej wycieczce. Robię sesję zdjęciową hoteliku; pranie, rozmowy.
O 20. kolacja - rezygnuję z sałatek, za to tajine z fasolka szparagową i marchewką - rewelacja. Pyszny deser - winogrona, melon. Pełna satysfakcja.Wieczorem wybieramy się w czwórkę do sklepu - konieczny zakup wody na drogę - i na miejscowe targowisko. Targowisko - niemal jak w medynie feskiej :mnóstwo zaułków, rozgałęzień, dziesiątki sklepików i stoisk. Trafiamy na wyjątkowo przystojnego Berbera; oferuje nam pięknie pachnącą ambrę (no, albo coś podobnego) w kawałkach. Kupujemy - gratis otrzymujmy miętę marokańską do herbaty.
Po 22. docieramy do hotelu. Pakowanie; herbata i po północy - odpoczynek.