6.30 pobudka.
7.15 śniadanie; potem pożegnanie z hotelowymi kotkami - rude, jedne z nielicznych dajaących się pogłaskać - widać, że żyje im się lepiej niż tym ulicznym, totalnie bezpańskim.
Po 8. w drogę - mamy około 270 km do Agadiru.
Po 10. postój na picie (i WC) w knajpce otoczonej kolorowymi bugenwillami.
I dalej; dominują w krajobrazie czerwonawe góry, porośnięte krzaczastymi zaroślami; często zarośla na poboczach.
O 11.30 mijamy spory zbiornik wodny.
Około 12. wjeżdżamy w dolinę Sous - region o łagodnym klimacie, sprzyjającym uprawom warzyw, bananowców czy arganii. Mijamy studnie artezyjskie.
O 12.30 jesteśmy już w Agadirze.
Widać w dali ocean.
12.45 wytwórnia oleju arganiowego. Jedna z pracownic demonstruje cały cykl ręcznej produkcji. Olej ma szerokie zastosowanie i do celów kosmetycznych (z migdałów świeżych, surowych pestek) i spożywczych.(z migdałów pestek prażonych).
Oleje nie są tanie; kupuję zatem zaledwie 2 nieduże buteleczki.
14. Hotel Le Tivoli - luksus sporych powierzchni, basen, bogata roślinność - żyć nie umierać.
Serwujemy sobie zupki i herbaty, bo do kolacji sporo czasu.
Relaks.
Przed 20. idziemy (bo głód doskwiera) na kolację. Szwedzki stół - co mnie bardzo cieszy; obfitość jedzenia - wybieram zupę jarzynową, a potem duszonego bakłażana z dodatkami.
Wieczorny prawie godzinny spacer plażą w stronę wzgórza z kasbą na szczycie.
W kompleksie hotelowym koło zamkniętej już restauracji buszują kociaki. Chyba nie mają tu źle z uwagi na jedzenie.
Po 23. - odpoczynek w wygodnym szerokim łożu.