Około 17.30 ( a 16.30 czasu polskiego) lądujemy w Łodzi. Ciemno, zimno, do domu daleko...
Dzwonie do biura z pytaniem co z tzw.''antenką'' do Krakowa. Trochę to wszystko trwa. Wreszcie okazuje się, że luksusowo osobowym samochodem jedziemy w dwójkę plus kierowca.
Już w samochodzie wkładam pod spodnie getry, coś cieplejszego na grzbiet i...mogę jechać!