Tuż przed zapadnięciem zmroku docieramy do Debarku.
W hotelu - niemiła niespodzianka - brak prądu. Plus - mamy blisko wc i prysznic. Kolacja
(z konieczności przy świecach) - spaghetti i herbata.
Z trudem i prawie po ciemku (bo światło z latareczek ma ograniczony zasięg) przepakowujemy bagaże. Następnego dnia bowiem wyruszamy na treking.